czwartek, 13 września 2012

Lovin. - Liam :)

Obudziły cię promienie słońca, które padała na twoją twarz przez odsłonięte rolety. Przeciągnęłaś się ziewając przy tym kilka razy. Po kilku minutach bezsensownego gapienia się w sufit, ruszyłaś tyłek z wyra i pomknęłaś w stronę łazienki. Wzięłaś orzeźwiający prysznic, wysuszyłaś włosy i poszłaś zjeść śniadanie.


*Po południu*


Oglądałaś TV, bo ani trochę nie chciało ci się wychodzić na dwór. W końcu usłyszałaś dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałaś z fotela i poszłaś je otworzyć. Uchyliłaś je lekko żeby tylko wystawić głowę za nie. Zobaczyłaś swoją znajomą.


-Czego? - zapytałaś ironicznie mierząc ją wzrokiem.
- Mam do ciebie romans. - odpowiedziała słodkim głosem. Strasznie go nie lubiłaś.
- Jaki znowu romans? - zadałaś kolejne pytanie.
- Wpuść mnie to ci powiem. - westchnęłaś i wpuściłaś znajomą do mieszkania. On usiadła na kanapie, a ty poszłaś do kuchni nalać sobie soku. Wzięłaś szklankę z napojem i wróciłaś do koleżanki.
- To jaki interes cię do mnie sprowadza? Chcesz oddać mi kasę, czy mam kogoś zabić? - zaśmiałaś się.
- Hah, zabawna jesteś. Przecież ja ci nigdy nie oddam pieniędzy. Ale.. mam inny sposób na spłatę mojego długu. Zacznę od małego pytania, masz może jakieś plany na dzisiejszy wieczór? - mówiła z dziwnym uśmiechem. Patrzyłaś na nią wzrokiem tęskniącym za rozumem.
- Raczej nie mam nic kreatywnego do zrobienia. Ale zaraz, co sugerujesz? - spytałaś i zaczęłaś pić sok. - Bo... mam dwa cudne bilety na koncert naszego ulubionego zespołu, One Direction! - zaczęła z ogromnym zacieszem machać ci przed oczami jakimiś świstkami. Ty ze zdziwiwienia wyplułaś napój. Spojrzałaś na nią jak na kosmitkę.
- Yyy, ale to twój ulubiony zespół. - odpowiedziałaś.
- Przestań z tymi szczegółami. Idziesz ze mną bez gadania. - wręczyła ci bilet. Wzięłaś go niechętnie i odburknęłaś.
- Aaale ja nie mam ochoty żeby tam iść i słuchać przeszywających pisków fanek. A i tego jak wyznajesz tym chłopakom miłość przy każdej romantycznej piosence. Czyli praktycznnie cały czas.
- Proszę. Ja nie będę miała wyrzutów, że jestem ci coś winna, a ty nie spędzisz tego wieczoru samotnie. - powiedziała wesoło próbując mnie tym zachęcić.
- Ile może kosztować taki bilet? Oo, w pierwszym rzędzie...
- Ale ty podła jesteś. Nie chcesz to nie. Ale jeszcze cię zaskoczymy. - dodała szybko i wyszła z twojego mieszkania. Rzuciłaś w jej stronę "pa", ale raczej tego nie usłyszała. Rzuciłaś bilet na stolik i postanowiłaś dalej oglądać TV.


*Późnym wieczórem*


Zjadłaś kolację i wzięłaś tel. do ręki. Dostałaś sms od tej znajomej. Z treści wynikało, że świetnie się bawi. Nie ruszyło cię to. Ale przypomniałaś sobie jej słowa. "Jeszcze cię zaskoczymy!". O co jej mogło chodzić? Nagle usłyszałaś jakieś dziwne krzyki. Podeszłaś do drzwi i przyłożyłaś do nich ucho. Sąsiad się schlał czy co? - pomyślałaś. Po chwili usłyszałaś szepty i pukanie. Otworzyłaś je i zobaczyłaś swoją znajomą. Podejrzanie uśmiechnięta.. to źle wróży. Nie myliłaś się. Za ściany wyskoczyli chłopcy. Z One Direction! Odsunęłaś się, a wszyscy wbiegli do twojego mieszkania. Patrzyłaś na nich z miną mówiącą "WTF?!". Miałaś zamykać drzwi, ale usłyszałaś chrząknięcie. To był Liam. Stał grzecznie za drzwiami z nie pewnym uśmiechem.


- Heh, jedyny dobrze wychowany. Zapraszam. - uśmiechnęłaś się przyjaźnie, bo już go polubiłaś. Chłopak wszedł do środka, a ty zamknęłaś drzwi.
- Przepraszam za nich. Czasami przesadzają ze swoimi wygłupami. - powiedział lekko speszony.
- Właśnie widzę... - odpowiedziałaś i usłyszeliście dźwięk tłuczonego szkła. Pobiegliście do kuchni, a na widok stłuczonego ulubionego talerza westchnęłaś.
- Jak dzieci.. - stwierdziliście jednocześnie z Liamem. Zaśmiałaś się głośno i kazałaś wszystkim usiąść w salonie. Wzięłaś koleżankę na stronę i ją lekko opierdzieliłaś. Potem wyszliście wszyscy do najbliższej knajpki. Zmieniłaś zdanie co do chłopców. Jednak nie są tak beznadziejni jak myślałaś. Uśmialiście się jak nigdy, a ty najwięcej czasu poświęcałaś Liamowi. On jest chyba najinteligentniejszy z całej tej zwariowqnej piątki. Rozmawialiście o wszystkim i o niczym.


- Jesteś jedyną dziewczyną, która nie zapytała jeszcze o moją karierę. Nie żeby coś. - powiedział.
- Bo ja nie lubię rozmawiać o pracy. Wiesz... - mówiłaś, ale przerwał ci Lou.
- Ee! Gołąbeczki, chcecie coś do picia? - zapytał ze śmiechem.
- Nie, ja dziękuję. Muszę już iść. - oznajmiłaś.
- Jest już ciemno, może cię odprowadzę? - zaproponował Liam.
- Jasne, jak chcesz. Powiedz może kolegom żeby się nie martwili.
- Spoko, raczej nawet nie zauważą. - zaśmiał się, a ty nie mogłaś się napatrzeć na ten jego słodki uśmiech. Wyszliście z lokalu.
- Mówiłem, że jest już ciemno. - stwierdził.
- No patrz, faktycznie. - było zimno i przeszedł cię nieprzyjemny dreszcz. Chłopak zdjął swoją kurtkę i dał ją tobie. Miałaś motylki w brzuchu, więc posłałaś mu tylko swój najładniejszy uśmiech. Ruszyliście w drogę. Po kilkunastu minutach doszliście do bloku, w którym mieszkasz.
- Dzięki za odprowadzenie i za kurtkę. - powiedziałaś. - Miło było cię poznać, (t. im). Mam nadzieję, że spotkamy się j eszcze?
- No oczywiście. Może zapiszę ci mój numer?
- Już mam. Znaczy, jak do ciebie szliśmy to twoja znajoma mi go dała i miała zadzwonić, ale postanowiła zrobić ci niespodziankę. -
Yhyym. Spoko.. to do zobaczenia. - pożegnałaś się i dałaś chłopakowi buziaka w policzek.
- Już się nie mogę doczekać. - uśmiechnął się, a ty puściłaś do niego oczko. Wróciłaś do swojego mieszkania w bardzo fajnym nastroju.

Lovin serdecznie przeprasza za kolejny nieudany imagin :) Jakoś mi nic nie wychodzi, mam mało czasu i to zapewne dlatego. W weekend postaram się wypocić coś lepszego :P Syaa koteczki ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz