Dzisiaj króciutki imagin z Hazzą. Z tego co wiem to Lovin szykuje dla was w najbliższym czasie coś... Coś zboczonego. ;D
"NUDA. Jakaś nędzna komedia
romantyczna z beznadziejną fabułą i sala obściskujących się
par. Harry jednak nie miział się z Sonią, czego ona oczekiwała.W
sumie cieszę się z tego. Nadal mam nadzieję, że jednak przestanie
się do niej zalecać. W końcu jej nie kocha, robi to dla niej, by
poczuła się lepiej... Stop! Nie mogę tak myśleć. Jestem podła.
Kocham nieodpowiedniego chłopaka. Najgorsze jest to, że on też
mnie kocha, ale musiałabym zranić moją najlepszą przyjaciółkę,
żeby z nim być... Narobił jej tyle nadziei, kocha go, ale nie
dziwię się. W końcu Harry to... Ach. No i przecież on jest
pierwszym chłopakiem, który się nią zainteresował. Dobrze, że
nie wie co się dzieje za jej plecami, bo wtedy..." -
rozmyślałam tak na kanapie, ale z zadumy wyrwał mnie Harry, który
przestraszył mnie lekko stukając mnie po ramieniu. Skarciłam go
wzrokiem, ale on tylko dał mi buziaka w czoło na przeprosiny za ten
niewinny wybryk i przysiadł się do mnie. Oczywiście nie obyło się
bez objęć.
-Nie myśl o tym – szepnął do ucha.
Przeszły po mnie ciarki. Jego ciepły głos zawsze przysparzał mnie
o dreszcze – Kocham cię.
-Więc czemu robisz jej nadzieje? Wiesz
jak cię znienawidzi i nic sobie z tego nie robisz. Nie obchodzą cię
jej uczucia? - spojrzałam na niego z miną "jak możesz,
draniu?!", co go wprawiło w niemałe zakłopotanie.
-To nie takie łatwe. Jak mam
powiedzieć jej, że nic do niej nie czuję tak, żeby nie bolało?
-Na to chyba już za późno...
-Wtuliliśmy się w siebie jeszcze bardziej. Siedzieliśmy tak jakiś
czas zamyśleni. W końcu jego blade dłonie się ocknęły i
powędrowały w stronę mojej koszulki, gdzie zajęły się guzikami.
-Żartujesz, prawda? - jego ciało
odpowiedziało przecząco. Siedziałam nieruchomo przyglądając się
Harry'emu.
W końcu zaczął mnie całować po
szyi, co zawsze mnie poruszało. Moje dłonie odruchowo znalazły się
pomiędzy loczkami, a Harry nie przestawał całować, natomiast
zjeżdżał coraz niżej. Nie zaprzeczę, że mi się to nie
podobało. Moje wyrzuty sumienia uciekły, a ich miejsce zajęło
podniecenie. Przestałam myśleć o Sonii, bo nawet on się tym nie
przejmował, przynajmniej nie teraz, kiedy zajął się moją
bielizną. Nie było mu chyba wygodnie, bo pchnął mnie na kanapę
tak, że leżałam na plecach.
Emocje wzięły nad nami górę.
Wszystko działo się tak szybko. Pamiętam tylko niesamowite uczucie
jego w sobie, namiętne jęki oraz jego wilgotne od potu włosy. Ale
kiedy gorące myśli miotały się w naszych głowach, tylko jedna
się nasilała- chcę go mieć na zawsze.
Leżeliśmy więc prawie nadzy na
kanapie wpatrując się w sufit. Nie mówiliśmy nic, wystarczała
nam nasza obecność.Nasze oddechy były niespokojne, ciała mokre, a
myśli nadal kosmate. Jednak daliśmy sobie już spokój. Harry
połaskotał mnie po brzuchu, wyrywając mnie z zadumy, bo wyrzuty
sumienia znów powróciły. Podejrzewałam, że seks to terapia na
wyrzuty sumienia, pewnie jemu się spodoba.
-Nie martw się. Jakoś to będzie –
spojrzałam na niego z czułością – Pamiętaj, że nikogo tak nie
kochałem jak Ciebie- i znów pocałował mnie w czoło...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz