wtorek, 11 września 2012

Harry II ~Gitana ♥

Hello. :3
Dzisiaj króciutki imagin z Hazzą. Z tego co wiem to Lovin szykuje dla was w najbliższym czasie coś... Coś zboczonego. ;D

"NUDA. Jakaś nędzna komedia romantyczna z beznadziejną fabułą i sala obściskujących się par. Harry jednak nie miział się z Sonią, czego ona oczekiwała.W sumie cieszę się z tego. Nadal mam nadzieję, że jednak przestanie się do niej zalecać. W końcu jej nie kocha, robi to dla niej, by poczuła się lepiej... Stop! Nie mogę tak myśleć. Jestem podła. Kocham nieodpowiedniego chłopaka. Najgorsze jest to, że on też mnie kocha, ale musiałabym zranić moją najlepszą przyjaciółkę, żeby z nim być... Narobił jej tyle nadziei, kocha go, ale nie dziwię się. W końcu Harry to... Ach. No i przecież on jest pierwszym chłopakiem, który się nią zainteresował. Dobrze, że nie wie co się dzieje za jej plecami, bo wtedy..." - rozmyślałam tak na kanapie, ale z zadumy wyrwał mnie Harry, który przestraszył mnie lekko stukając mnie po ramieniu. Skarciłam go wzrokiem, ale on tylko dał mi buziaka w czoło na przeprosiny za ten niewinny wybryk i przysiadł się do mnie. Oczywiście nie obyło się bez objęć.
-Nie myśl o tym – szepnął do ucha. Przeszły po mnie ciarki. Jego ciepły głos zawsze przysparzał mnie o dreszcze – Kocham cię.
-Więc czemu robisz jej nadzieje? Wiesz jak cię znienawidzi i nic sobie z tego nie robisz. Nie obchodzą cię jej uczucia? - spojrzałam na niego z miną "jak możesz, draniu?!", co go wprawiło w niemałe zakłopotanie.
-To nie takie łatwe. Jak mam powiedzieć jej, że nic do niej nie czuję tak, żeby nie bolało?
-Na to chyba już za późno... -Wtuliliśmy się w siebie jeszcze bardziej. Siedzieliśmy tak jakiś czas zamyśleni. W końcu jego blade dłonie się ocknęły i powędrowały w stronę mojej koszulki, gdzie zajęły się guzikami.
-Żartujesz, prawda? - jego ciało odpowiedziało przecząco. Siedziałam nieruchomo przyglądając się Harry'emu.
W końcu zaczął mnie całować po szyi, co zawsze mnie poruszało. Moje dłonie odruchowo znalazły się pomiędzy loczkami, a Harry nie przestawał całować, natomiast zjeżdżał coraz niżej. Nie zaprzeczę, że mi się to nie podobało. Moje wyrzuty sumienia uciekły, a ich miejsce zajęło podniecenie. Przestałam myśleć o Sonii, bo nawet on się tym nie przejmował, przynajmniej nie teraz, kiedy zajął się moją bielizną. Nie było mu chyba wygodnie, bo pchnął mnie na kanapę tak, że leżałam na plecach.
Emocje wzięły nad nami górę. Wszystko działo się tak szybko. Pamiętam tylko niesamowite uczucie jego w sobie, namiętne jęki oraz jego wilgotne od potu włosy. Ale kiedy gorące myśli miotały się w naszych głowach, tylko jedna się nasilała- chcę go mieć na zawsze.

Leżeliśmy więc prawie nadzy na kanapie wpatrując się w sufit. Nie mówiliśmy nic, wystarczała nam nasza obecność.Nasze oddechy były niespokojne, ciała mokre, a myśli nadal kosmate. Jednak daliśmy sobie już spokój. Harry połaskotał mnie po brzuchu, wyrywając mnie z zadumy, bo wyrzuty sumienia znów powróciły. Podejrzewałam, że seks to terapia na wyrzuty sumienia, pewnie jemu się spodoba.
-Nie martw się. Jakoś to będzie – spojrzałam na niego z czułością – Pamiętaj, że nikogo tak nie kochałem jak Ciebie- i znów pocałował mnie w czoło...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz